ślady psa i wilka
Ślady wilka. Debiut powieściowy jednej z najważniejszych osobowości teatralnych XXI wieku. Minimalistyczny styl i wartka akcja pozwalają czytelnikowi na przeżywanie historii, dopowiadanie znaczeń i odkrywanie marzeń i frustracji bohaterów. W Berlinie stworzonym przez Schimmelpfenniga nie znajdziemy jednoznacznych postaci, oczywistych
Na przykład skrzyżowanie wilka i pasterza może wytworzyć silne i odporne potomstwo, jednak może być dzikie i agresywne. W historii są przykłady krzyżowania psa owczarka niemieckiego z rottweilerem, dogiem niemieckim, owczarkami syberyjskimi i kaukaskimi, samoyedami, golden retrieverami, jamnikami i wieloma innymi rasami.
Władze gminy Paczków (woj. opolskie) ostrzegają swoich mieszkańców przed wilkami, które pojawiły się na polsko-czeskim pograniczu. Burmistrz gminy, Artur Rolka, wystąpił do RDOŚ z
Kup taniej NAKLEJKI NA SAMOCHÓD ŚLADY WILKA 30 sztuk 10x10cm z Bębło na Allegro.pl, za 69 zł w kategorii Tuning wizualny - Folie samochodowe. Opinie i recenzje czy warto kupić ofertę id: 9937950460? Radość zakupów i bezpieczeństwo dzięki Allegro Protect!
Wilk niosący głowę psa, wilk w psiej budzie, śpiący na stogu siana - w takich okolicznościach Lubuszanie sfotografowali te zwierzęta. Niektóre historie są tak niesamowite i rzadko
nonton film me before you sub indonesia. REKLAMA - Ludzie mieszkający na obrzeżach lasów, a w naszej gminie jest takich wielu, zaczynają się bać - przyznaje Zofia Topolińska, wójt gminy Lniano. Przyrodnicy są ostrożni w osądach. Wskazują raczej na zdziczałe psy, których ofiarą padają udomowione czworonogi. Od początku listopada zgłoszono do Urzędu Gminy w Lnianie zniknięcia kilku psów. Ślady pozostawione w obejściach i szczątki zagryzionych zwierząt zdają się wskazywać, zdaniem zaniepokojonych mieszkańców, na aktywność wilków na tym terenie. Jedną z osób, które tego doświadczyły, jest mieszkanka Jędrzejewa w gminie - Mieliśmy dwa psy. Jeden znajduje się w kojcu, drugi był uwiązany na podwórzu - opowiada Iwona Grabowska. - Gdy nad ranem 3 listopada wyszłam na podwórko, zauważyłam, że zostały tylko łańcuch i obroża. Wiedziałam, że pies nigdzie nie uciekł, bo był już dość stary i nawet, gdy biegał luzem, nigdy się nie oddalał. W pewnym momencie zauważyła ślady łap, które zaprowadziły ją za budynek gospodarczy. - Tam natknęłam się na fragmenty mojego psa. Gdy opowiedziałam o tym sąsiadom, okazało się, że podobnych przypadków było więcej - mówi Iwona Grabowska. W ostatnim czasie cztery. Przynajmniej tyle zgłoszeń wpłynęło do Urzędu Gminy w - Traktujemy tę sprawę bardzo poważnie - zapewnia wójt Zofia Topolińska. - Nie chcemy nikogo straszyć, ale takich uwag nie można lekceważyć. Nie mam nic przeciwko wilkom dokonującym naturalnej selekcji w lesie, ale moment, w którym zaczynają podchodzić do domostw nakazuje włączyć czerwoną lampkę. Gmina złożyła doniesie do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, do policji i kół łowieckich. - Oczywiście fakt, że wilki podlegają ochronie jest powszechnie znany, ale nie znaczy to, że nie można podjąć innych działań mających na celu ochronę bezpieczeństwa ludzi, psów i zwierząt gospodarskich - podkreśla wójt. Sygnały o tym, że wilki są coraz częściej widywane w gminie Lniano, regularnie pojawiają się już od lata tego roku. Nie ma w tym nic zaskakującego, jeśli zdamy sobie sprawę, jak dużą część gminy pokrywają lasy i to, że wilki są obecne na tym terenie. Regularnie też przybywa domów w bliskim sąsiedztwie obszarów leśnych. I to właśnie tam drapieżniki można dostrzec Pojawiła się teoria, że ataki na psy mogą mieć związek z mniejszą niż zwykle liczebnością dzików, które znajdują się w menu wilków. W słuszność tych domysłów powątpiewa Daniel Siewert, dyrektor Wdeckiego Parku Krajobrazowego. - Wilki, jeśli można tak powiedzieć, gustują raczej w kopytnych, czyli sarnach i jeleniach - argumentuje dyrektor WPK. - Dzika nie jest tak łatwo upolować ze względu na jego masę i siłę. Tak więc nieco mniejsza populacja dzików raczej jest w tym momencie bez znaczenia. W ocenie Daniela Siewerta jest dość mało prawdopodobne, aby za atakami na psy w gminie Lniano faktycznie stały wygłodniale - Nawet doświadczony przyrodnik może pomylić ślady wilka ze śladami owczarka - zauważa. - Identyfikacja na tej podstawie nie jest wcale taka łatwa. Po drugie, zupełnie nie rozumiem, dlaczego wilki miałby zagryzać psy w czasie, gdy pod dostatkiem mają mięsa w lesie? Być może dałoby się to wytłumaczyć w sytuacji, gdyby od kilku tygodni leżał śnieg i panowały temperatury poniżej 25 stopni, ale nie teraz, gdy polowanie jest łatwe. Wilk zasadniczo unika ludzkich domostw. Całkiem inaczej niż np. zdziczałe psy. - Opis zajścia w gminie Lniano bardziej pasuje mi do zachowania właśnie psa lub kilku psów, które być może żyją gdzieś na wpół dziko w tej okolicy i odezwał się w nich dawny instynkt - podejrzewa Siewert. Podobnie uważa Piotr Sewerniak, profesor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, od dawna badający zachowania - Należy zawsze pamiętać, że relatywnie często wilkom przypisuje się ataki, szczególnie na gospodarskie zwierzęta kopytne, z którymi zwierzęta te nie mają nic wspólnego - tłumaczy. - Ale nie można też tego całkowicie wykluczyć. Wilki traktują psy, jak obce wilki, stąd najczęściej są nastawione do nich antagonistycznie. W rejonach, w których żyją wilki, ataki tych drapieżników były, są i będą, o czym opiekunowie psów powinni zawsze pamiętać - zwraca uwagę profesor. Piotr Sewerniak radzi, aby nie puszczać psów luzem ani nie trzymać ich przywiązanych w miejscach dostępnych z zewnątrz, szczególnie w terenach położonych blisko lasu. - Aby rozstrzygnąć, jak było w tym przypadku, konieczna byłaby wizja lokalna - mówi. Niezależnie od tego, jaka jest prawda, wójt gminy Lniano apeluje o ostrożność i zgłaszanie ataków na zwierzęta, jeśli do takich jeszcze dojdzie. a [dot] bartniakextraswiecie [dot] plREKLAMA
Specjalistka w dziedzinie biologii ewolucyjnej z Uniwersytetu w Massachusetts w Stanach Zjednoczonych Kathryn Lord podobnie jak inni biolodzy zastanawiała się, dlaczego, choć psy i wilki są do siebie tak bardzo podobne pod względem genetycznym, jedne stają się najlepszymi przyjaciółmi człowieka, a drugie pozostają dzikie. Prawdopodobnie dzieje się tak, bo inaczej rozwijają się ich zmysły – informuje magazyn „Ethology” w swym lutowym wydaniu. Dotąd o rozwoju poszczególnych zmysłów u wilków niewiele było wiadomo ze względu na trudność w badaniu tego procesu na początkowym etapie rozwoju tych zwierząt. Zwykle więc przyjmowano, że dzieje się to podobnie jak u psów, które łatwo można obserwować. Dziś już wiadomo, że istnieje poważna różnica w rozwoju obu tych gatunków. Kathryn Lord dla potrzeb swojego doktoratu zbadała zachowania 11 wilcząt z trzech miotów i 43 szczeniąt border collie i owczarków niemieckich. Przy czym część szczeniąt była wychowywana przez suczki, a część prawie od początku przez ludzi. Lord analizowała reakcje na bodźce węchowe, dźwiękowe i wzrokowe. Wilk a pies Okazało się, że i u psów, i u wilków zmysł powonienia rozwija się, gdy mają dwa tygodnie. Zmysł słuchu, gdy mają cztery tygodnie, a zmysł wzroku, gdy mają sześć tygodni. Kathryn Lord odkryła jednak fundamentalną różnicę. Otóż zdolność eksplorowania otoczenia pojawia się u wilków w wieku dwóch tygodni, czyli o dwa tygodnie wcześniej niż u psów. Prawdopodobnie ta różnica decyduje o tym, że wilki, które już w wieku dwóch tygodni, otwierają swe okno socjalizacyjne, inaczej funkcjonują w otoczeniu. Dwutygodniowe wilczęta są ślepe i głuche. Ale doskonale się już poruszają, mają dobrą koordynację i są w stanie wspinać się na niewielkie wzniesienia. Ich pobratymcy, psy, w tym wieku nie stają jeszcze na cztery łapach, nie mówiąc już o chodzeniu. Mały wilk, gdy zaczyna słyszeć, ma już za sobą liczne wędrówki, w których kierował się zmysłem powonienia, zatem dźwięki, które się wtedy pojawią, go przerażają. Podobnie będzie później, gdy zacznie widzieć. Pies, gdy otwiera się jego okno socjalizacyjne, słyszy, a wkrótce będzie widział. Dlatego ma większe niż wilk szanse nawiązania społecznych więzi międzygatunkowych, zwłaszcza z ludźmi.
Silnik starej toyoty był wyłączony. Młody człowiek marzł. Nie miał dość benzyny, żeby stać z włączonym silnikiem. Od czasu do czasu przekręcał kluczyk w stacyjce do połowy i na chwilę uruchamiał wycieraczki. Bał się o swój akumulator. Wyłączył światła i nie słuchał radia. Siedział w toyocie w potrwa jeszcze ze dwadzieścia godzin, zawołał wcześniej na jezdni któryś z polskich kierowców tirów. To potrwa jeszcze ze dwadzieścia godzin, powtarzał w kółko Polak wysiadł z auta i zaczął fotografować telefonem widoczną w oddali łunę. Potem wrócił do samochodu. Na zdjęciach nic nie było do swojej dziewczyny, Agnieszki, która czekała na niego w Berlinie. – Nie, to potrwa jeszcze wiele godzin. – Co zrobisz? – zapytała Agnieszka. – Masz koc? – Mam śpiwór w bagażniku. – Zostaw samochód i idź do najbliższej wsi. – Tu nie ma żadnej wsi. – Jest. Musi być jakaś wieś. – Tutaj nic nie ma, nic nie widać. – Musi być jakaś wieś, Tomasz, idź do najbliższej wsi, bo zamarzniesz. – Tu nie ma żadnej wsi. Nie mogę tak zostawić samochodu. Po kolejnej godzinie spędzonej w korku Tomasz znów wysiadł, żeby przespacerować się w kierunku miejsca wypadku. Zanim wyruszył, wybrał sobie punkt orientacyjny, bo wiedział, że bez niego nie odnajdzie przysypanej śniegiem toyoty. Na poboczu po prawej stronie od niego stał drogowskaz z informacją: „Berlin 80 km”.Jestem harcerzem, pomyślał Tomasz, jestem pieprzonym w kierunku miejsca wypadku. Wciąż padał śnieg. W ciemności migotały koguty karetek. Kiedy podszedł bliżej, zobaczył bladoniebieskie płomienie spawarek, za pomocą których strażacy usiłowali wydobyć ludzi z zakleszczonych samochodów. Słyszał wołania i krzyki. W gęsto padającym śniegu na jezdni stał mniej więcej sześćdziesięcioletni mężczyzna, mocno zbudowany, w samym podkoszulku, zakrwawiony, zapewne kierowca tira. – Czy mogę ci jakoś pomóc? – zawołał Tomasz po polsku, bo wydawało mu się, że zna tego mężczyznę z Warszawy, ale tamten odkrzyknął tylko: – Zajmij się swoimi gównianymi sprawami! Po drugiej stronie autostrady wylądował helikopter. Ustawiono reflektory. Sanitariusze pędzili, niosąc kogoś na noszach do karetki. Przy noszach biegła kobieta, która raz po raz coś wykrzykiwała, jakieś słowo, być może imię; nagle osunęła się w śnieg. Ratownicy pobiegli zawrócił. Idąc między unieruchomionymi autami, wrócił w go trzy jadące w przeciwnym kierunku karetki na sygnale. W gęsto sypiącym śniegu Tomasz szukał swojego punktu orientacyjnego, drogowskazu z informacją o odległości do Berlina. Znalazł przysypaną śniegiem toyotę i obszedł ją, żeby wyjąć śpiwór z od trzech lat mieszkał z Agnieszką w Berlinie. Zazwyczaj pracował dla pewnego Polaka, Marka. Marek i jego ekipa wyburzali wnętrza budynków lub je odnawiali. Robili Polsce Tomasz zawsze pracował sam. Kiedy dostawał pracę poza Warszawą, czasem sypiał nocą w śpiworze na budowie lub w aucie – sam. Jednak w Niemczech tak się już nie Tomasz mieszkał w Niemczech, nie mógł znieść samotnej pracy. Odkąd był w Niemczech, nie mógł znieść bagażnika toyoty zamarzł. Po prawej od Tomasza na poboczu stał drogowskaz – osiemdziesiąt kilometrów do młody Polak zobaczył wilka. Wilk stał przy drogowskazie na poboczu zaśnieżonej drogi, siedem metrów przed nim, nie pomyślał Tomasz, to wygląda jak wilk, pewnie to duży pies, kto wypuszcza tutaj psa, a może to jednak wilk?Zrobił zdjęcie zwierzęciu stojącemu na tle drogowskazu. W ciemności błysnął później wilka już nie było. Samotni w BerlinieCzytając Rolanda Schimmelpfenniga, zastanawiałem się, kto już wcześniej z tak niebywałą wyrazistością opisał ludzkie zatomizowanie i ludzką samotność XXI wieku. Adres był też niemiecki, choć autor zza oceanu. „Ślady wilka” opowiadają w gruncie rzeczy o tym samym, o czym traktowało znakomite „Lotnisko w Monachium” Grega Baxtera. Schimmelpfennig proponuje jednak nieco inną, chyba lepszą, bardziej sugestywną opowieść. Portretuje swoich licznych bohaterów w taki sposób, że nie daje nam dostępu do ich emocji. Widzimy, co robią, co do siebie mówią, jak się zachowują, jak próbują w skomplikowanych relacjach nie tyle się odnaleźć, ile oswoić bezsens własnego samotnego wędrowania. Niemiecki autor nakreśla punkt ciężkości w nieco innym miejscu niż Baxter portretujący członków rodziny zmarłej, której zagadkę śmierci usiłują rozwiązać. W „Śladach wilka” będziemy mieli do czynienia z coraz bardziej zagęszczającą się atmosferą. Atmosferą miasta, bo jednym z bohaterów – kto wie, czy nie najbardziej wyrazistym – jest tu Berlin. Miasto potrafiące wchłonąć każdą tajemnicę, każde cierpienie. Zimna, bezosobowa metropolia, do której docierają zagubieni bohaterowie z prowincji. Stają na drodze tych, którzy usiłują wrosnąć w Berlin, choć nie udało im się znaleźć poczucia zakorzenienia. Wikłają się często w toksyczne relacje, by przetrwać. Nadać własnemu wyobcowaniu jakiś sankcjonujący je sens. Tak, Schimmelpfennig opowiada o poszukiwaczach egzystencjalnego porządku albo o takich ludziach, którzy chcą go za wszelką cenę określić, by zatuszować swój wewnętrzny bezsens. W tle wieloznaczna figura samotnego wilka oraz narzędzia zabijania – karabinu wędrującego z rąk do rąk, dyskretnie kreślącego fatalizm tej niesamowity sposób jest to napisane. Schimmelpfennig posługuje się wyliczeniami, powtórzeniami, kładzie nacisk na nieistotne szczegóły, a jednocześnie umiejętnie zagęszcza fabułę, w której obcy sobie ludzie wchodzą w specyficzne zależności. Obcy mogą być ci najbliżsi sobie. Młoda para Polaków w rozpadającej się relacji, a ten rozpad nakreślony jest w szeregu wymownych scen, w których minimalizm nie zezwala na słowa. Polska para przestała już ze sobą rozmawiać. Podobnie jak inna, kiedyś małżeństwo, dziś ludzie obsesyjnie zamknięci we własnych lękach i idiosynkrazjach względem siebie. On i ona, którzy nie potrafią już zjednoczyć się nawet wówczas, gdy poszukują zaginionej córki. Berlin staje się dla nich pułapką, a toksyczne emocje sprzed lat ożywiają. Dlaczego matka zbuntowanej nastolatki rusza w drogę, by ją odszukać, skoro dziewczyna uciekła od domowej przemocy i matczynych kompleksów zamieniających jej życie w piekło? To jedno z kilkunastu ważnych pytań, które postawimy sobie w trakcie lektury. Pytają o siebie samych także zagubieni w sobie ludzie, których wyobcowanie podkreśla nie tylko emocjonalny, ale także atmosferyczny chłód zimowego raz od wieków samotny wilk przekracza granicę polsko-niemiecką i podąża naprzód, zostawiając za sobą krwawe ślady swoich ofiar. Wilk jest metaforą ludzkiego lęku, ale także uosobieniem takiego rodzaju wyobcowania, którego nie sposób przełamać. Wilk to sensacja, temat rozmów, dzikie zwierzę zmierzające do miasta, porusza wyobraźnię i nasuwa wiele mrocznych fantazji. Wilk to metafora zła, ale jednocześnie bytu na wskroś samotnego. Chce na niego zapolować berliński sklepikarz. Chce o nim napisać dziennikarka dyletantka, dla której temat jest jedynie dowodem na zagubienie w tym, co robi. Wilcza groza przenosi się w sferę dyskretnie opisywanych relacji. Wiemy dużo mniej, niż się domyślamy. Jesteśmy świadkami ucieczek i powrotów. Rozpaczliwego poszukiwania i rozczarowujących momentów odnalezienia się. Coś szwankuje w tym chłodnym świecie wokół, skoro ludzie nie umieją w nim określić swoich potrzeb i ich zaspokoić, będąc obok siebie. Bo to toksyczne bliskości – z jednej strony oczekiwane, z drugiej druzgoczące i uświadamiające ogrom podległości w tych relacjach. Nikt nie jest gotów stanowić o sobie. Każdy chce się wesprzeć na kimś, ale nie odnajduje silnego ramienia, lecz kolejną formę „Ślady wilka” to powieść absolutnie przygnębiająca. Jednocześnie też doskonale czuła na niuanse i ukazująca ludzkie formy zagubienia z niesamowitą dozą empatii. Roland Schimmelpfennig stawia na jałowe dialogi, nazbyt precyzyjne opisy miejsc, na porządkowanie kontekstów zdarzeń… i zacieranie ich prawdziwej wymowy. Młodzi Polacy oddalają się i zbliżają. Zmagający się z alkoholizmem ojciec rozpaczliwie szuka syna, bezradny wobec swojej abstynencji i zdeterminowany, by osiągnąć cel. Wspomniany sklepikarz i jego żona borykający się z samotnością nakreśloną przez brak potomka. W końcu młodzi uciekinierzy, którzy są poszukiwani przez rodziców niemogących im zaoferować niczego poza troską o powrót. Co poza tym? Topograficzna dokładność w portretowaniu tych rejonów Berlina, które mogą wchłonąć w siebie nienazwane smutki oraz ludzkie przypadłości i skłonności ku temu, by nawzajem siebie krzywdzić. I wciąż od siebie uciekać jak tytułowy wilk – obiekt niezdrowej fascynacji, pojawiający się znikąd i budzący się Schimmelpfenniga z nieustającym niepokojem i zdumieniem tym, jak precyzyjnie wtłoczyliśmy się w opresyjne klatki, poza które nie wychodzi nasze schematyczne myślenie o świecie i własnej w nim roli. Poznajemy ludzi, którzy przemierzają pewną przestrzeń, ale dość dawno zatrzymali się na drodze rozumienia, co naprawdę ich trapi. Formy opresji opisywane przez niemieckiego dramaturga – to jego powieściowy debiut i warto zwrócić uwagę na teatralizację kilku scen – przybierają formy dyskretnie sugerowanych dramatów, które miały swój początek w przeszłości, a teraz są jedynie konsekwencjami zaniedbań tudzież pustki wywołanej tym, że w danym czasie nie potrafiło się werbalizować sfery przeżyć. Jak wspomniałem, jesteśmy bez dostępu do tego, co przeżywają bohaterowie, i to największa wartość tej narracji. Ożywionej tylko dzięki wnikliwej lekturze. Schimmelpfennig sygnalizuje, niczego nie ułatwia. Opowiada o trudnym do zniesienia świecie, który sami sobie stworzyliśmy trudnymi do zniesienia relacjami. I jest samotność jako ten prosty wybieg. Pójście na łatwiznę, zamknięcie się w sobie. Dlatego rozmowy są bardzo zasadnicze i lakoniczne. Dlatego opis świata jest tak bardzo precyzyjny. Poza nim, wewnątrz portretowanych ludzi, rozgrywa się chaotyczny dramat podążania za oczekiwaniami, których nie spełni ani świat, ani druga osoba tuż obok. Czasem gwarantująca stabilność, czasem rozsadzająca ramy bezpiecznego świata. Nikt nie jest bezpieczny. Każdy też boi się wilka. Zła i niepewności, ale także tej formy bezradności, która nie pozwala się zbliżyć. Do drugiego człowieka i samego siebie.„Ślady wilka” to powieść o ludziach mierzących się z pewnymi granicznymi dla nich doświadczeniami. Pięćdziesięciolatka pali kartki z pamiętnika zmarłej matki. Nastolatek nie broni swą piersią uciekającej z nim dziewczyny, gdy ta doznaje przemocy seksualnej. Obcy sobie ludzie nie znajdą nici porozumienia, stając wspólnie przed dramatem utraty córki, która wybrała namiastkę wolności. To książka o definiowanej wciąż na nowo bierności wobec zdarzeń, które czynią życie toksycznym. To też przejmująca rzecz o próbach walki o zmianę. O tym, że nie każdy z nas jest w stanie cokolwiek zmienić, ale każdy rozpaczliwie ucieka przed traumą trudnej relacji z drugim człowiekiem. Schimmelpfennig tworzy rozpisaną na wiele ról psychodramę. Jesteśmy jej obserwatorami. Powieść naprawdę ożyje, gdy zaczniemy uzupełniać braki – tony emocjonalne i niuanse wyobcowania. Bardzo wyrazista i przykuwająca uwagę czechowicz, Krytycznym Okiem,
Ślady wilków-jak je tropić: Długość wilczego tropu wynosi 10-13,7 cm, przy szerokości 8-9 cm, u samic długość tropu jest nieco mniejsza: 9–11 cm. Wymiary tylnej łapy są o 1-2 cm mniejsze. Trop wilczy cechuje się zwartym i symetrycznym ułożeniem poduszek palcowych (litera X) i wydłużonym kształtem tropu. Ślad łapy jest duży, przednie pazury są wyraźniej odbite od pazurów bocznych. Poduszka międzypalcowa ma sercowaty kształt. Ciąg tropów wilka jest ułożony w jednej linii, ponieważ odbicie łapy tylnej trafia w odbicie łapy przedniej. Wataha wilków poruszająca się truchtem pozostawia jeden ślad, gdyż kolejne wilki stawiają łapy w trop poprzednich (sznurowanie) Zdjęcia tropów: Tropy gatunków pokrewnych: Tropy wilka na trop psa: Ślad łapy psa jest zazwyczaj mniejszy, bardziej okrągły, boczne palce bardziej wysunięte na boki. Pazury mocniej odbite, trop jest bardziej rozchwiany. Psy zostawiają podwójne tropy, gdyż odbicie łapy tylnej nie trafia w odbicie łapy przedniej. Ciąg tropów cechują częste zmiany kierunku. To tyle na temat "ślady wilków-jak je tropić"
Psy to udomowione wilki. Oba te gatunki mogą się krzyżować, co dowodzi, że pomimo długotrwałego procesu domestykacji psa niewiele się różnią genetycznie. Wilki są prawdopodobnie przekonane, że psy są nadal wilkami. Nie mają pojęcia, że pies ma swojego właściciela, który go żywi i utrzymuje, a często darzy także ogromnym uczuciem. Traktują psy jak konkurentów do terytorium i do pokarmu. Jeśli psy mają możliwość biegania luzem, regularnie odwiedzają pobliskie lasy i zostawiają tam odchody i mocz, szczególnie na odchodach i znakowaniach wilków. Podjadają też resztki ofiar wilków. Widzimy to często na nagraniach z naszych fotopułapek. Dla lokalnej wilczej grupy rodzinnej jest to jednoznaczne ze znakowaniem ich terytorium i próbą jego zawłaszczenia przez obcego osobnika, a także zagrożeniem dla ich potomstwa. To trochę tak, jakby obcy człowiek wchodził do naszego domu, rozrzucał tam swoje rzeczy, wyjadał z lodówki i zadamawiał się pod naszą nieobecność, a potem znikał. Para rodzicielska wilków, która chroni swoje potomstwo i zasoby pokarmowe, idąc za śladem zapachowym, bardzo łatwo trafia do obejścia, gdzie taki pies mieszka. Może go też łatwo rozpoznać podczas spotkania w terenie. Dlatego przypadki zabijania psów przez lokalne wilki w lesie, na polach, nawet w obejściu i przy budzie nie są rzadkością. Ewentualne zagryzienie psa przez wilka nie jest aktem ślepej agresji, lecz raczej ochroną własnych zasobów. Z tego też powodu wilki nie stanowią zagrożenia dla ludzi, bo dla wilka człowiek nie jest konkurentem w środowisku. Często obserwuje się przypadki agresji psów wobec innych psów, a także ataki psów na zwierzęta gospodarskie. Niestety, w takich sytuacjach najczęściej o śmierć psa lub zabicie inwentarza obwinia się wilki. Nie jest prawdą, że wyłącznie bezdomne, czy wałęsające się psy są zagrożeniem, ponieważ sprawcami takich zdarzeń mogą być zwierzęta mające swoich właścicieli. Między psami mieszkającymi po sąsiedzku mogą istnieć tak ostre antagonizmy, że zagryzają się wzajemnie. Wskazują na to także badania genetyczne śliny pobranej z ran pogryzionych lub martwych psów. Co więcej, w środowisku naturalnym, a obecnie nawet w sąsiedztwie zabudowań psy mogą zostać zabite przez dziki, przez lochy broniące swojego potomstwa. Potrafią one dotkliwe pogryźć, a nawet zabić psa w obliczu zagrożenia dla nich lub dla ich potomstwa. Nie uważam, by wilki zabijające psy były zagrożeniem dla ludzi, zatem raczej nie ma potrzeby alarmowania i wywoływania paniki w obszarach, gdzie takie sytuacje się zdarzają. Dobrze jednak, żeby wszyscy właściciele psów wiedzieli, że prawo w Polsce zabrania puszczania psów luzem w lesie. Psy, nawet te ukochane kanapowce, potrafią być bardzo sprawnymi zabójcami zwierząt leśnych, saren, a nawet cieląt jeleni. Dowodzą tego badania naukowe. Trzeba też pamiętać, że puszczając psa luzem w lesie, narażamy go na niebezpieczeństwo ze strony mieszkających tam dzikich zwierząt.
ślady psa i wilka